mieszkamy - a raczej "koczujemy"
No i mieszkamy... od środy 06.10.2010 r.; co prawda na kartonach, ale na swoim...
W ciągu tygodnia stolarze dokończyli kuchnię, schody otrzymały barierki a elektryk zamontował wszystkie gniazdka i włączniki. Poza tym jeszcze przed nami ogrom pracy:
- do wyceny poszła garderoba, "obudowa" dwóch zlewów w łazience dolnej i górnej,
- stolarze kończą obrabiać schody,
- do dnia dzisiejszego zamiast żyrandoli (oprócz pokoi dziewczynek) wiszą żarówki,
- brakuje karniszy, kominek jest, ale jeszcze niepodłączony (dzisiaj przyjedzie Pan, który podłączy go),
- garaż i kotłownia - postrach!!!
- dolna łazienka - zamknięta! - nie do użytku...
Na szczęście pokoje dziewczynek są w miarę umeblowane: mebelki ustawione na miejscu karnisze z firaneczkami wiszą na swoim miejscu, żyrandole zawieszone. Pokój gościnny został "dokończony" - płytki popłożone i zafugowane, pozostało tylko wymyć okno.